Blog > Komentarze do wpisu
DZIKI NA NOCNEJ ŚCIEMIEDziki na maratonie Nocna Ściema występował w trzech postaciach. Jako Dziki czyli zawodnik, jako zając czyli pacemaker na czas 4:00, a po uwzględnieniu zmiany czasu na złamanie trzech godzin w maratonie oraz jako Piotr Krawczyk czyli prezes Stowarzyszenia Terapeutów. Nocna Ściema to pomysł SFXa czyli Michała Bielińskiego, z którym biegliśmy miesiąc temu krosową setkę w Puszczy Kampinoskiej, też częściowo w nocy. Główna idea i zamysł były takie, że jednego dnia w roku cofa się wskazówki zegara... A jakby w tym czasie pobiec maraton? To można pobić rekord świata! Albo z łatwością złamać bariery nie do przełamania, jak 3:00, 4:00, życiówki jak marzenie, itd. Genialne i proste. Tylko trzeba to zorganizować, to już nie takie proste… Michał dał radę. Z koncepcji kameralnego, koleżeńskiego biegu powstał ambitny plan zorganizowania kompletnych zawodów. Dało radę, zahulało, następna edycja to tylko kwestia czasu (czyli następnej zmiany czasu „do tyłu”). A może Michał zorganizuje maraton Nocne Truchtanie na wiosnę – wtedy do czasu mety dodawałoby się godzinę :-) Ale kto by chciał mieć czas powyżej 4:00 biegając regularnie po 3:30. Chyba tylko Dziki :-) Trasa Nocnej Ściemy. Taki kształt razy 8 =maraton. A może to pomysł na logo NŚ? DZIKI ZAWODNIK NA NOCNEJ ŚCIEMIE Dziki kocha dzikie biegi. Takie obiektywnie absurdalne energetycznie wprost uwielbiam, ekonomicznie absurdalne niestety też lubię... Na Nocną Ściemę jechałem prawie 7 godzin samochodem, w nocy bieg, a rano bez snu powrót przez zatłoczone na skutek cmentarnego weekendu drogi Polski. Z powrotem, żeby nie zasnąć za kierownicą, waliłem głową w zagłówek, kolega debiutant podsypiał, powrót ze Ściemy to moja najtrudniejsza podróż samochodem. Dziki wita się z Bałtykiem. W nocy brzeg morza wyglądał, jakbym stał na końcu czegoś, a dalej jest nic... Bieg po wyludnionym mieście to znów nowe doznanie. Echo kroków odbija się od ścian kamienic, o tej porze miasto śpi, chciałoby się biec na palcach, może niektórzy zawodnicy przestawili się na bieganie ze śródstopia, żeby nikogo nie obudzić tupotem. .. Mgła i żółte światła latarni też zrobiły klimat. Czekałem na każdym okrążeniu na moment, kiedy zbiegało się szeroką ulicą w stronę stadionu, w ciepłym świetle majaczyły biegnące sylwetki, odlot, chciałbym mieć zdjęcie z tego miejsca, które w dzień wygląda zwyczajnie, może nawet brzydko, bo to szeroka arteria z ekranami dźwiękochłonnymi. Na każdym okrążeniu czekałem też na spotkanie z Rudą… Na końcu ślicznej, i w nocy i w dzień, uliczki Heleny Modrzejewskiej jedyna na trasie miejscowa i wierna "kibicka". Dopingowała, zagrzewała do biegu, była uroczo podchmielona, ruda i zjawiskowa przy bramie swojej kamienicy, tuż przed zakrętem w lewo i przed prostą do stadionu. Od trzeciego kółka Dziki i niektórzy zawodnicy z jego grupy mówili do kibicki „Ruda”, na ostatnim wyznałem jej miłość i czułymi słowami się pożegnaliśmy… Śniło się, było naprawdę?... Ruda używała niespotykanych wśród kibiców słów, nie wołała „dajecie!”, „dacie radę”, itp. Wołała „…jak ja bym też tak chciała…”, …jesteście piękni…”, …”będę na was czekała…”. Jak tu się nie zakochać :-) DZIKI ZAJĄC Okazało się, że jestem na Nocnej Ściemie jedynym pacemakerem. Tak wyszło, Michał miał prowadzić na 3:30, ale musiał pełnić obowiązki, przebiegł jedno honorowe okrążenie. Kolejny zając, prezes miejscowego TKKF, który miał prowadzić na rekord świata, pobiegł swoje. Grupka Dzikiego na ostatnich kilometrach, obok Dzikiego Kamil Wojownik, trochę z tyłu Anka, 3 miejsce open. I Kamil debiutant. Z Włocławka. Przyjechał z całą rodziną, wcześniej nie przebiegł więcej niż 15 kilometrów. Młodziutki jak Ania. Pierwszy start w zawodach. Od początku biegł koło mnie. Na ostatnim okrążeniu przyszedł kryzys i zwątpienie. „Mam skurcze”. To nie skurcze, nie biegłby ze skurczem. Dobrze, że był nadrobiony czas, Kamil może trochę odpocząć. Ale Dziki pacemaker nie wie jaki jest „dystans organizatora”. Kilometry nie są oznaczone, oznaczenia na asfalcie dotyczą tylko pierwszego okrążenia, potem muszę być zdany na Garmina, wyczucie, sen proroczy… To Kamilu możesz odpoczywać, ale 200-300 metrów, czyli 1,5 minuty, musimy mieć w rezerwie. Jeszcze trzy kilometry, żegnamy się z ostatnim podbiegiem, już go nie zobaczymy, nie zaliczymy kolejny raz, cześć Ruda, nie zapomnimy Cię, już się nie zobaczymy, kończy się sen... Kamilu, musisz się obudzić… Już! Finisz! Wojowniku, nie znam nikogo, kto przebiegł maraton w debiucie bez przygotowania i złamał 4:00. Nieprawda, znam, ale wtedy nie pamiętałem, wtedy Kamil był najważniejszy, nie zostawię Cię Kamilu, Wojowniku. Dziki odkrywa wojownika! Kamil finiszuje, 3:59:59! Radość Kamila, radość Ani, radość pacemakera… Bez ściemy. Po ciemku bliżej do ludzi. Ściskamy się za metą z Anią i Kamilem. Rodzina dumna z Wojownika. Do Dzikiego podchodzi jakiś zawodnik, znam, śnił mi się… Dziękuje za bieg, odłączył się na trzydziestym kilometrze, przypominam sobie sen, kiedy pytał, kiedy może się odłączyć, na trzydziestym, jak będzie wszystko w porządku, powiedział Dziki w moim śnie… Jeszcze jeden podchodzi, też dał radę, debiutant, kurcze, ale miałem piękny sen… Uliczka Heleny Modrzejewskiej. Albo inna... Obok Dzikiego biegnie Kamil Wojownik Obudziłem się w sali na rozdaniu nagród, a to już inna opowieść… Pa, Dziki poniedziałek, 31 października 2011, piotrek.krawczyk
Komentarze
corvus78
2011/10/31 19:01:59
Dziki piękny ten Twój sen, życzę Tobie abyś teraz zasnął po trudach biegowych i okołobiegowych związanych z podróżą i śnił dalej, niech trwa ta niesamowita chwila - dobranoc
Gość: Kamil, *.neoplus.adsl.tpnet.pl
2011/11/01 08:38:27
Witam, z drugiej strony monitora Kamil:) .... to był niesamowity bieg!!! Myślałem jak Ci podziękować, byłeś idealnym Pacemaker'em DZIĘKUJE udało mi się, sam bym tego nie dokonał ^^ (zapraszam kamilpryczek.fbl.pl)
Gość: Marek, *.cable-modem.tkk.net.pl
2011/11/01 13:00:11
Dziki bez Twojej pomocy jako nowicjusz nie dałbym rady złamać 4h, a tak wykręciłem 03:53:43. Jeszcze raz wielkie dzięki.
Gość: Kamil, *.neoplus.adsl.tpnet.pl
2011/11/01 14:35:55
Co prawda jeszcze mi nogi nie odpoczęły dobrze, ale racja! Teraz jestem zagrzany w boju i na pewno jeszcze się spotkamy :) Póki co moją najbliższą walką są przygotowania do matury :p ...mam nadzieje że w miedzy czasie uda mi się jeszcze jakoś oderwać na jakąś podobną bitwę, jakieś sugestie na zime ; ? Pozdrawiam Kamil
2011/11/01 15:36:38
Kamil, Marek - gratuluję jeszcze raz życiówek i złamania pierwszej bariery w maratonie, w debiucie na trudnej trasie i to w nocy . Brawo, ukłon!
Kamilu - sugestia na zimę jest... Włącz większe objętości, zima jest do budowania bazy wytrzymałościowej. Czyli raz w tygodniu koło 1,5 - 2 godziny. Tempo nie ma znaczenia. Pozdrawiam. Dziki 2011/11/01 16:21:09
Tak, to był Dziki w wydaniu Dziki Pacemaker-Terapeuta. Znam to. Jak czujesz niemoc to Dziki doda ci mocy. Taki jest Dziki.
Szkoda, że chłopaki spoza Warszawy. A może los sprawi, że Kamil po maturze będzie studiował w Warszawie i pomiędzy sesjami zajrzy na trening otwarty w puszczy? Jastrząb
Gość: Przemek z Olsztyna, *.olsztyn.mm.pl
2011/11/01 20:04:44
A ja też dziękuję, chociaż biegłem tylko połowę dystansu. Towarzyszyłem Wam na pierwszym kółku, uznając, że połowa czterech godzin na połowie dystansu to i tak wyzwanie dla mnie. Potem spróbowałem samotnego biegu nieco z przodu, by poczuć Wasz oddech... dokładnie na mecie. To była fantastyczna zabawa! Dziękuję i pozdrawiam!
2011/11/01 20:19:56
Tu Dziki
Hej Przemek - Wasze słowa to wielka nagroda dla zająca. Jestem szczęśliwy, że mogłem pomagać w najfajniejszej imprezie biegowej, w jakiej brałem udział. Już tak mogę powiedzieć, już minął czas i mam dystans...Nocna Ściema wygrywa, potem długo nic, potem Bieg Czterdzieści i Cztery - urodzinowy bieg Dzikiego w Puszczy Kampinoskiej :-), potem setki w Puszczy, maraton w Starej Miłośnie, Bieg Truskawki w Puszczy, potem długo, długo nic... Dziki
marta_szewczuk
2011/11/02 20:47:45
Cześć Dziki
Dziś na wykładzie z metodologii badań literaturoznawczych postanowiłam przeczytać Twoje wpisy o Szamotułach i Nocnej Ściemie, bowiem wcześniej tego nie uczyniłam. Dzięki za miłe wspólne spędzenie wykładu! Lubie Twoje nawiązania do dzików, brzmią bezbłędnie. 2011/11/02 23:03:59
Szewczuku - co tam dziki. Dziś na bieganiu po Łosiowych Błotach znów jakiegoś Dziki okiełznał światłem z czołówki. Czekamy na łosia, na Łosia. Od zimy żadnego, tyle Dziki za łosiami lata i same dziki. Były jelenie, w porównaniu z łosiami jakieś niezgrabne są jelenie. A sarny szybkie i zwinne, kojarzą mi się z kenijskimi maratonczykami. Jak zobaczę sarnę w biegu od razu mam doła, po co biegać, one są samym bieganiem... Po spotkaniu z Łosiem zawsze przyspieszam, do końca. Często towarzyszą mi na treningwch dziki i w sumie Dziki lubi dziki. Dziki
2011/11/03 11:50:33
dziki. eh dziki.
nie będę Tobie kadził bo nie ma to sensu. powiem wprost - Nocna Ściema pod względem biegowym była dla mnie na odmiennym biegunie niż dla Ciebie. najgorszą był dotychczas Rzeźnik, na którym poległem... a potem Ściema, której nie pobiegłem - teraz wiem, że już na pewno nie zaliczę wszystkich ściem, o ciągłość startów powalczą inni. ale widać jak to Ty potrafisz podbić serca biegnących. zaproszenie na drugie podejście już masz. nie będę Ciebie długo namawiał. sądzę, że nie będzie ku temu potrzeby. dzięki dziki. 2011/11/03 14:08:26
A oto i sam Dyrektor Nocnej Ściemy nawiedził blog Dzikiego! :-)
Hej, Michał SFX, co za depresja? Czy nie widzisz, że to Ty wygrałeś Nocną Ściemę? Dziki 2011/11/03 20:19:19
Dziki, ależ Ty piszesz, poezyje:)
Ale żeście chłopaki sieci na ludzi pozarzucali:) Udał Wam się nocny połów:) A SFX powinien księgę gości Nocnej Ściemy wyłożyć, to by mu się nakadziło :) Pełen podziw ze strony notorycznego konsumenta orgowych wysiłków. 2011/11/05 21:58:06
z niecierpliwością wyczekuję kolejnego odcinka
ale dziki... ja wcale ściemy nie wygrałem - przed sobą mam kolejną :)
Gość: Agusia, *.internetdsl.tpnet.pl
2011/11/15 02:09:07
Superowy tekst!!!Wspaniały opis.Dokładnie tak to czułam.Muszę przyznać ,że Ruda była jak światełko w tunelu....Aby do Rudej..Jej też należałaby się jakaś nagroda- dla najbardziej zagrzewającej do walki kibicki :-).
|
|